poniedziałek, 24 lutego 2014

Wstęp


Kilka lat temu miałem okazję poznać pana Ranjith Abeykoona, radcę-ministra Ambasady Sri Lanki w Warszawie. Nasza rozmowa szybko zeszła na herbatę. Nic w tym dziwnego, jako że dyplomata ten zajmował się dostawami srilankijskiej herbaty do Polski i jej promocją. Na koniec rozmowy zostałem obdarowany paczuszką herbaty Orange Pekoe Pure Ceylon Tea. (Ceylon – w polskiej wersji językowej Cejlon – jest dawną nazwą Sri Lanki i ze względów historycznych i marketingowych utrzymuje się tradycyjną i markę herbaty i logo). Już w domu zaintrygowała mnie ta nazwa; bez większego trudu zdobyłem informację, że jest synonimem wysokiej klasy produktu. Wkrótce stałem się poszukiwaczem dalszych wiadomości o herbacie. To fascynująca robota. W miarę jej postępu okazało się dla mnie jasne, że herbata nie jest jakimś tam, czy byle jakim ziółkiem, ale niezwykłą rośliną z historią sięgającą 3 a może nawet 5 tysięcy lat, wielką rolą w gospodarce i polityce światowej, kulturze, literaturze i nauce na przestrzeni dziejów, a w czasach współczesnych napojem nr 1 w świecie. A przy tym ma swoje tajemnice... Zaprezentowany tutaj tekst jest wiernym odpisem zapisków pochodzących z najprzeróżniejszych źródeł krajowych i zagranicznych. Mam nadzieję, że dla czytelników okaże się ciekawą lekturą.

Chciałbym na tym miejscu podziękować różnych osobom, które okazały mi bezinteresowną pomoc w procesie realizacji pomysłu na tę „Herbatę...”. I tak wdzięczną pamięcią obejmuję przede wszystkim Ryszarda Czajkowskiego – obieżyświata i znakomitego twórcę, który po przyjacielsku, kurtuazyjnie, udzielił mi zgody na prezentację jego wybranych fotogramów. Podobnie uczynił gruziński malarz – Dawid Pataraja, któremu przekazuję osobne podziękowanie za możliwość przezentacji jego dzieła. Dziękuję też pani Urszuli Reda, pani Zinie Eltayeb i panu Marcinowi Lewandowskiemu za informacje (odpowiednio z Indii, Sudanu i Kenii) oraz panu Marcinowi Grabarczykowi za herbacianą relację i fotogramy z Zanzibaru, a także paniom Annie Włodarczyk, która stworzyła morzeherbaty, za udzieloną z wielkim znawstwem konsultację sinologiczną, Beacie Witczak (za wiersz, który notabene, przetłumaczony na język angielski spotkał się z ciepłą oceną Britainś Tea Poet – Elizabeth Darcy Jones), Ewie Milarczyk z Biblioteki Muzeum Azji i Pacyfiku (za pomoc w wertowaniu dokumentacji źródłowej) oraz Marii Fuzowskiej z Urzędu Patentowego (za pomoc w poszukiwaniu twórcy maszyny do zbioru herbaty). Osobne słowa „wielkie dzięki” kieruję pod adresem wspomnianej wyżej Ms Elizabeth Darcy Jones za kurtuazyjną zgodę na przetłumaczenie i publikację jej najnowszych herbacianych wierszy oraz Ms Jane Pettigrew, eksperckiej sławie i autorce w jednej osobie, która – rzec można – wie wszystko o herbacie, za (umieszczoną w tym tekście) poradę. Na koniec chcę serdecznie podziękować moim najbliższym – Eli i Wackowi za prezentację niektórych eksponatów i za różne formy pomocy w procesie powstawania „Herbaty...”, w tym w szczególności za pomoc w penetracji źródeł i zmaganiach z czasem złośliwym komputerem.

Jestem otwarty na wszelkie możliwe informacje wzbogacające temat. Może mogłyby się złożyć na aneks do tej „Herbaty...”, ze wskazaniem na źródło pochodzenia. Może...

Władysław Jan Krajewski