sobota, 24 maja 2014

W Polsce... (2)

   Herba The – dawnymi laty, dziś – herbata . Jak pisze w swoim „Słowniku Języka Polskiego” Samuel Bogumił Linde (Lwów, rok 1885), herbata wywodzi się z łacińskiego herba et the. „To część roślinna, drobno pokrajana, osobliwie liście, kwiaty wrzucone w gorącą wodę. Gdzie się nakrywają bez dalszego gotowania. Po kilku minutach zlana woda gorąco się pije”. Linde wymienia nieużywany dziś przymiotnik herbatny (herbatny imbryczek, herbatna puszka) oraz czasownik herboryzować, czyli rośliny po botanicznemu zbierać. Przywołuje także aforyzm księdza-naturalisty Jana Krzysztofa Kluka: „Czokolata rozkosz Hiszpana, herbata rozrywka Angielczyka”.

   [Tu dłuższa dygresja z historycznym tłem. Rozważany temat nazewnictwa naświetla internetowy portal kubekherbaty. Znajduje się tu następujące sformułowanie: „W naszej ojczyźnie wykształciła się nazwa nie mająca odpowiednika w żadnym innym języku i do dziś zdumiewająca przybywających do naszego kraju obcokrajowców. Stanowi ona połączenie słów „Herba” (oznaczającego po łacinie trawę) i „Thea” (czyli łacińskiego rzeczownika oznaczającego herbatę)... Przyczyna nazywania herbacianego napoju właśnie w ten sposób leży w przyzwyczajeniach kulinarnych naszych przodków. Nawykli raczej do łagodnych napojów alkoholowych jak wino czy miód z podejrzliwością spoglądali na zaparzane w niewielkich filiżankach liście nieznanej im rośliny. Mimo to ówcześni medycy i aptekarze doceniali lecznicze właściwości herbaty stosując napar jako lekarstwo. W środowisku lekarskim wykształciła się nazwa łacińska, tradycyjnie używana na określenie medykamentów. Nasi dziadowie niemal do końca XVIII wieku nie mogli przekonać się do picia herbaty wyłącznie dla przyjemności. By to zmienić potrzebny był dopiero rozpad kraju i dominacja rosyjskiej herbacianej kultury”.

   W częściowo odmienny sposób wyjaśniają nazewnictwo Leszek Rum i Kasem Bahloul, autorzy książki „Wielka sztuka parzenia herbaty”. Ich zdaniem, nasza herbata jest zbitką herba (ziele) i chińskiego słowa ta (liść). „W samych Chinach – piszą Rum i Bahloul – używa się dwóch określeń: na południu „ta” lub „tay”, ma północy „cza”, a poza prowincją Amoy również nazwy „ti”... Europa używa nazw pochodnych od „ta” (Anglicy tea, Niemcy tee, podobnie Austriacy i Szwajcarzy), natomiast kraje zaopatrujące się w północnych prowincjach chińskich używają nazw, których źródłem jest „cza” (Rosjanie czaj, Mongołowie czok, Turcy chay). Jako jedyni w Europie chińską nazwę „cha” stosują Portugalczycy. „Cza” zachowano także w językach perskim, japońskim i hindi”. Co się tyczy Japonii, to – według informacji przekazanych przez Renatę Wodkowską z Centrum Informacji i Kultury przy ambasadzie tego kraju w Warszawie – japońskie słowo na herbatę to „ocza”, przy czym „o” ma funkcję honoratywną.

   Wolfram Eberhard w książce „Symbole chińskie” pod hasłem „herbata” pisze: „Europejskie słowa „tee” i „tea” wywodzą się z dialektu prowincji Fujian, zaś tureckie słowo „cay” z dialektu północnochińskiego. Rozszerzające kwestię genezy nazewnictwa herbaty w świecie informacje znaleźć można także w książce-albumie „Herbata” (praca zbiorowa). Według tego źródła, „określenia herbaty są podobne w całej Azji. W Japonii nazywa się ją cha, w Rosji czaj, w Chinach ch'a. Niektórzy językoznawcy uważają, że wszystkie pochodzą od chińskiego słowa chi - „życiodajny”. W chińskiej prowincji Fukien Holendrzy nauczyli się słowa tay, które w dialekcie oznacza herbatę i w tej formie przedostało się do Europy. W Anglii i Irlandii do początku XVIII wieku wymawiano tay i dopiero później powstało tee i ostatecznie tea, które znamy obecnie”.

   Syntetyczne wyjaśnienia herbacianej terminologii znajdujemy także w periodyku „Wegetariański Świat”. Cytat: „Herbata – złożenie herba – z łaciny: zioło, ziele; ta – prawdopodobnie od botanicznego określenia thea: rośliny z gatunku herbaty chińskiej (Camelia sinensis) dawniej zaliczano do rodzaju Thea – stąd w językach europejskich: tee, tea, te, thee itp. zamiast wschodniego czaj... Czaj – W Chinach cha to młody listek, stąd wzięło się określenie napoju z liści herbacianych w Rosji: czaj, w krajach arabskich: szaj. Indyjska herbata czaj to masala czaj”.

   W sieci internetowej wśród tysięcy słów poświęconych herbacie, znaleźć można zestawienie słów określających ją w różnych językach świata. Najczęściej to ca, cha i czaj lub cay w zróżnicowanej pisowni i te bądź tee (po angielsku tea), a niezwykłe – ki w lokalnym języku mieszkańców Hawajów czy ts'veni – po gruzińsku. Tylko litewskie słowo jest podobne do polskiego – arbata. Nasze określenie na herbatę, wywodzące się z łaciny, należy niewątpliwie uznać za unikalne. Ale herbaciane utensylia: czajnik i czajniczek mają źródłosłów wschodni. Inaczej jest na Śląsku. Z podsumowania spisu powszechnego przeprowadzonego w 2011 roku wynika, że do tożsamości śląskiej przyznaje się 800 tysięcy osób, a w gwarze śląskiej herbata to tyj. Interesujące jest także, że dla spisanych 200 tysięcy Kaszubów herbata to arbata; tak jak na Litwie. Natomiast według otrzymanej z redakcji Kashubian Dictionary (Słownika Kaszubskiego) informacji, herbata to (h)arbatka, a herbaciarnia – to arbatnio (z daszkiem nad ostatnią literą). Jak poinformował Ryszard Grzesło z portalu internetowego Słownik Kaszubski, według „Słownika Polsko-Kaszubskiego” autorstwa Jana Trepczyka, litera (h) oznacza, że można używać zarówno formy „harbata”, jak też „arbata”. Chociaż w „Słowniku „Kaszebszczi słoworz normatiwny” Eugeniusza Gołąbka zalecana jest forma „harbata”.

   A propos herbaty na Kaszubach warto zacytować e-maila, jaki przekazał autorowi Jarosław Ellwart z portalu internetowego naszekaszuby: „Z prywatnego doświadczenia wiem, że wśród wiejskiej społeczności herbata, wyłącznie czarna, była napojem okazjonalnym pitym, gdy przybywali goście (podobnie jak kawa)... Herbatę podawano bez specjalnych dodatków, w bogatszych domach była jednak podawana z cytryną. Herbata z alkoholem miała swoją odrębną nazwę – grog (czasem mówiono na nią także groch). Istotą tego napoju był oczywiście alkohol, a pito go głównie w chłodne i dżdżyste jesienne i zimowe dni, by się rozgrzać. Moja nieżyjąca babcia (rocznik 1914) miała w zwyczaju pić herbatę z mlekiem w formie bawarki z łyżeczką cukru. Nie było w jej domu jakichś konkretnych upodobań w kwestii gatunku herbaty (ale złożyłbym to na karb PRL-owskiej rzeczywistości). Napar musiał być jednak mocny”.

Podsumowując powyższe informacje można śmiało powiedzieć, że w herbacianej lingwistyce mamy do czynienia z najzwyklejszą wieżą Babel!]

Ceramika z Bolesławca



<script> 
function disableSelection(target){
if (typeof target.onselectstart!="undefined") //IE route
 target.onselectstart=function(){return false}
else if (typeof target.style.MozUserSelect!="undefined") //Firefox route
 target.style.MozUserSelect="none"
else //All other route (ie: Opera)
 target.onmousedown=function(){return false}
target.style.cursor = "default"
}
disableSelection(document.body)
</script>
 </script>


sobota, 17 maja 2014

W Polsce drzewiej było tak

   Wiadomo, że informacje ze świata o herbacie znane były w Polsce w XVII wieku. Pierwszym Polakiem, który posmakował herbaty był niewątpliwie Michał Boym – misjonarz-jezuita, podróżnik, przyrodnik, kartograf. Ten fakt znajduje niewątpliwie potwierdzenie w rękopisie jego relacji z odkrywczej podróży do Chin pod tytułem ”Rerum Sinensium Compendiosa Descriptio”, datowanym na połowę XVII wieku. Według danych znajdujących się w Zakładzie Informacji Naukowej Biblioteki Narodowej, rękopis Michała Boyma znaleziono w bibliotece starej szkoły Ecole Sainte-Genevieve, a jego duplikat pisany ręką autora znajduje się obecnie w paryskim archiwum zakonu jezuitów (dokładnie w bibliotece Jezuickiego Centrum Studiów w Chantilly pod Paryżem; collection Brotier nr 118). Oto co ten Polak-pionier sinologii napisał: „Krzew, z którego liści przygotowywany jest słynny w całych Chinach napój, nazywany jest cia. (Chińczycy) zbierają liście na wzgórzach, suszą je na małym ogniu na żelaznych siatkach i zalewają wrzącą wodą, przez co (napar) jest zielony lub żółty. Zwykle rozkoszują się pijąc go w stanie gorzkim. Dodając do niego słodyczy, często częstują nim gości. Japończycy mieszają proszek z liści z wodą i piją. Jednostka wagi herbaty kosztuje często bardzo drogo. Orzeźwia przy upałach, zapobiega tworzeniu się kamieni i senności” (cytat według różnych źródeł, w tym Wikipedii). Michał Boym zauważył także dwa rodzaje herbaty – zieloną i żółtą, jak również stwierdził, że herbaciane liście suszy się nie tylko na słońcu lecz też na ogniu.

  A herbata do naszego kraju trafiła najprawdopodobniej przez Francję; według wszelkiego prawdopodobieństwa – najpierw na dwór królewski. Można przyjąć taką tezę, jako że w materiałach źródłowych znajduje się list, jaki król Jan Kazimierz przesłał z Mohylewa do swej francuskiej żony Marii Ludwiki z prośbą, by zechciała napisać do Francji i zapytać o ilość herbaty „...jakiej należy jednorazowo używać, a także ile do tego cukru nasypać. To konieczne dla tych, którzy mają chęć spróbować”. W W źródłach istnieje zapis, że podobno osobisty sekretarz królowej Pierre de Noyers miał zwyczaj popijać herbatę (z cukrem), która wprowadzała go w dobry nastrój.
   
   Więcej informacji pochodzi z początku XVIII wieku. Świadczą one, że herbata została przyjęta nie bez kontrowersji. Według wybitnego etnografa, a zarazem historyka i archeologa – Zygmunta Glogera (patrz „Encyklopedia Staropolska”) „herbata chińska, jako napój była za Stanisława Augusta nowością w domach arystokratycznych wprowadzaną, do której ludzie starej daty czuli wstręt i wyszydzali ją. Ksiądz Krzysztof Kluk, botanik owoczesny, w swoim „Opisie roślin potrzebnych i pożytecznych” a później w „Dykcjonarzu ” (1786-1788) mówi, że herbata są to części roślinne drobno pokrajane, osobliwie liście i kwiaty, które wrzucone w gorącą wodę, gdzie się nakrywają bez dalszego gotowania, po kilku minutach woda zlana gorąco się pije. W innem znów miejscu powiada: „jest to krzew chiński, którego liście ususzone parzą się wodą i ta woda zażywa się pod imieniem herbaty”. Jeszcze w innem miejscu pisze: „że, gdyby Chiny wszystkie swoje trucizny przesłały, nie mogłyby nam tyle zaszkodzić, ile swoją herbatą. Może to być, że w jakim przypadku jest użyteczna, ale często zażycie owej ciepłej wody osłabia nerwy i naczynia do strawności służące, soki, oraz zbytnio rozwalnia. Dzieciom i młodym osobom zawsze szkodliwa. Jeśli liście mogą mieć jakowąś skuteczność, zapewne nie tak osobliwą, aby się nie miały naleść nasze rośliny, które-by im zrównały, a może jeszcze przewyższyły”. Tyle Zygmunt Gloger.
   
   Łaskawiej ocenił herbatę rektor Akademii Zamojskiej, ks. Tomasz Franciszek Ormiński. Ten napisał w „Kalendarzu Polskim i Ruskim” (rok 1703): „A liście Thee co sprawują? Z Japońskich i Chińskich krajów ziele do nas przywiezione ma mieć te przymioty: wapory, przytłumienia i sen odejmuje tak, iż kto go używa może kilka dni i nocy bez snu wytrwać... żołądkowi słabemu pomaga i od letargu broni. Przeciw podagrze i kamieniowi służy. Przeto kupcy niderlandzcy i angielscy, gdy mają pisać wiele listów(...) zioła Thee używają i tak wiele nocy pijąc pracować mogą bez fatygi. Żołądkowi słabemu pomaga i od letargu broni. Przeciw podagrze i kamieniu służy”. We współczesnej książce o charakterze źródłowym, zatytułowanej „Kawa, herbata, czekolada – nowe napoje w osiemnastowiecznej Rzeczpospolitej...”, opublikowanej przez wydawnictwo Duet, Ewa Wendland przytacza przepis księdza Tomasza Franciszka Ormińskiego na zażywanie herbaty: „Można to ziele utrzeć na proch i tak w kieliszku wody ciepłej zawarzywszy pić, albo we wrzącą wodę listki wrzucić i potem cukrowawszy ciepło, gdy przestygnie pić”.
  
   W podobnym duchu wypowiedział się się o herbacie inny duchowny – Benedykt Chmielowski. W almanachu „Nowe Ateny albo Akademia wszelkiej sciencjej pełna” (Warszawa, lata 1745-46) tak oto napisał: „The, którą u nas Herba The zowią, jest drzewo Japońskie, Chińskie... Skutki tego ziela: że głowy lekkość sprawuje, grube humory tłumi, żołądek posila, od kamienia prezerwuje i nań leczy, głowy ból uśmierza, i ociężałość oddala, krew zastanawia, na wrzody leczy”.

Kwiat herbaty. Źródło: wikipedia





<script> 
function disableSelection(target){
if (typeof target.onselectstart!="undefined") //IE route
 target.onselectstart=function(){return false}
else if (typeof target.style.MozUserSelect!="undefined") //Firefox route
 target.style.MozUserSelect="none"
else //All other route (ie: Opera)
 target.onmousedown=function(){return false}
target.style.cursor = "default"
}
disableSelection(document.body)
</script>
 </script>

poniedziałek, 5 maja 2014

W Rosji (4)

W ZSRR królowały „herbaty cyfrowe”, nazywane tak dlatego, że zamiast nazwy oznaczane były numerami. Szczególnie poszukiwany był na rynku nr 36. Była to mieszanka herbaty indyjskiej, uznawanej za najlepszą, i gruzińskiej lub krasnojarskiej. Typowa była „herbata Stalina” - tak określane były wykonane z niej cegły, sygnowane sierpem i młotem. [Nostalgia pogrobowców systemu komunistycznego dała o sobie znać w całkiem nieoczekiwany sposób. Oto na Ukrainie, w Doniecku (a przedtem na Krymie, gdzie przez dziesięciolecia była wielka baza floty Związku Radzieckiego i nadal znajduje się rosyjska baza morska) w 2010 roku pojawiły się kolorowe bilbordy reklamujące „herbatę Stalina” – najprawdziwszą herbatę gruzińską, ze zdjęciem dyktatora odpowiedzialnego za śmierć milionów ludzi różnych narodowości, w opakowaniach 400-gramowych po 12 hrywien. Ten fakt pewien internauta skomentował wymownym przepisem na zaparzanie tej herbaty: z krwią, do silnego naparu(!).]

Rosja – ta carska, ta w składzie ZSRR, i ta współczesna – to jeden z największych rynków herbacianych w świecie. Wartość herbacianego runku określa się na ok. 3,8 miliarda dolarów w skali rocznej. Ilościowo – to ponad 150 milionów kilogramów.




Stare i nowe w handlu herbatą w Moskwie. Fronton i wnętrze słynnego moskiewskiego Domu Perłowa; Sergiej Perłow wybudował ten dom w chińskim stylu w latach 90-tych XIX wieku, by wywrzeć wrażenie na potencjalnym chińskim dostawcy herbaty. Nie wywarł, ale obiekt przypadł do gustu Moskwiczanom i dziś jest unikalnym zabytkiem.




Towarzystwo Handlu Herbatą sto lat wcześniej. (Publikacja fotogramów dzięki kurtuazji Russian English). Obok współczesna paczka herbaty cejlońskiej „Królewski Eliksir” z widokiem na londyński Westminster (fotografia własna).