środa, 20 sierpnia 2014

W Polsce... (7)

 We wspomnieniach Lwowian z okresu międzywojennego w zamieszkiwanym przez nich w polskim wówczas mieście bryluje niejaka pani Zofia Teliczkowa, która prowadziła w domu Bromilskich przy ulicy Akademickiej pod numerem 6 „Pokój śniadańkowy”. Nazwa lokalu była – jak by to powiedzieć – niezbyt precyzyjna, albowiem pani ta, wyróżniająca się wybujałymi kształtami, otwierała swoją jadłodajnię o 7 rano, ale można tu było posilić się także w porze obiadowej i kolacyjnej – aż do północy! Tuż obok funkcjonował sklep towarów kolonialnych z herbatą na półkach. Wśród dokumentów z epoki zachowała następująca sklepowa oferta: Herbata Lipton zielona w paczkach 5 dkg, 10 dkg i 25 dkg za 1.80, 3.60 i 7.20 złotych (odpowiednio), herbata Lipton żółta – za 1.60, 3.20 i 6.40 złotych (odpowiednio), herbata Wysockiego Nr 74 za 1.50, 3 i 6 złotych (odpowiednio), herbata Wysockiego – 6.50 złotych za 25 dkg, herbata Róża Cesarska w paczkach 5-, 10- i 25-dekagramowych za 1.60, 3.20 i 6.40 złotych (odpowiednio). Ponadto była dostępna specjalna aromatyczna mieszanka firmowa na wagę w cenie 6.25 złotych za 25 dkg. Co ciekawe – w każdej paczce herbaty znajdowała się srebrna łyżeczka, widelec i nóż.

   Z historii okresu międzywojennego wiadomo, że smakoszem herbaty był naczelnik państwa Józef Piłsudski. We „Wspomnieniach”, spisanych przez żonę marszałka – Aleksandrę znajduje się stwierdzenie: mąż „herbatę pił często, bardzo mocną i słodką; za kawą nie przepadał”. A także następująca informacja: „Wieczorami, kiedy dzieci już spały i cisza nocy opadała na ziemię, mąż rozpoczynał pracę... Ponieważ nie znosił pisania, więc dyktował mnie, a czasem komuś ze znajomych. Prace rozpoczynaliśmy w jego gabinecie koło jedenastej wieczorem, a kończyliśmy, pracując bez przerwy, do drugiej, trzeciej nad ranem... Po skończonej pracy piliśmy herbatę”. Z innych źródeł wiadomo, że od czasu do czasu Aleksandra Piłsudska urządzała spotkania przy herbacie dla belwederskiego personelu.

   Interesującą informację o herbacianych nawykach Marszałka Józefa Piłsudskiego ujawniła Kazimiera Iłłakowiczówna, która jako pracownica Ministerstwa Spraw Wojskowych w latach 1926-1935 była jego osobista sekretarką, we wspomnieniach zatytułowanych „Ścieżka obok drogi”. Wybitna poetka tak określiła jedno ze swoich zadań: „Miałam mu nalewać herbatę, bo nienawidził, kiedy to robiła męska ręka... Marszałek upierał się przy herbacie z termosu, który zawsze miał być pełny i w pogotowiu. Wodę gotował w imbryku potwornej wielkości, w malutkiej kuchence, obojętny ordynans, młody chłop z Lubelskiego, ułan. Na imbryku z wodą stale stał imbryk z herbatą. Marszałek śmiał się z mojego zgorszenia, że można pić t a k robioną herbatę”. Na innym miejscu książki, opublikowanej w 1939 roku w Warszawie przez Towarzystwo Wydawnicze Rój, Kazimiera Iłłakiewiczówna wspomina, że podczas jej pierwszej rozmowy z Marszałkiem w sprawie angażu do pracy ten „pił herbatę ze śmietanką i jadł kruche ciasteczka”, a na późnym dyżurze w ministerstwie „polecił, abym mu w ciągu wieczora i w nocy co pewien czas przyniosła szklankę herbaty”. W jej wspomnieniach pt. „Ścieżka obok drogi” znajduje się też informacja, że marszałek wydał polecenie odpowiadać na każdy nadesłany do niego list, a świeżo zaparzoną herbatę przyjmował tylko z kobiecych rąk.

   Marszałek Józef Piłsudski mieszkał w Belwederze przez 13 lat – od 1918 do 1922 roku, a później od 1926 roku, z przerwami aż do śmierci. Miał swój gabinet. Gabinet ten został nie tak dawno odtworzony i otwarty w 2012 roku w dniu imienin wielkiego polskiego przywódcy, tj. 19 marca. Tak opisuje pomieszczenie mieszkająca w Belwederze (tyle że w innej części zabytkowego obiektu) wraz z prezydentem Bronisławem Komorowskim pierwsza dama, Anna Komorowska: „Najpierw mamy adiutanturę. Najpierw ta stara szafa, w której wisi mundur adiutanta buduje klimat. Myślę, że duch Marszałka lubi odwiedzać to miejsce, choćby ze względu na to, że są tu jego meble. To biurko należało do Marszałka, podobnie jak łóżko, bo to gabinet i sypialnia w jednym. Nad łóżkiem wisi ryngraf Matki Boskiej Ostrobramskiej, a tu – widzi pan – szklanka z herbatą. Marszałek słynął z picia mocnej, czarnej herbaty”. (cytat według dokumentacji ze strony internetowej prezydent.pl).



  Gabinet Marszałka Józefa Piłsudskiego w Belwederze. Na ceremonii wieńczącej zakończenie rekonstrukcji pomieszczenia prezydent Bronisław Komorowski z małżonką Anną w otoczeniu członków rodziny twórcy polskiej państwowości. Na biurku widoczna herbata, której Marszałek był smakoszem. Publikacja fotogramu możliwa dzięki kurtuazji Kancelarii Prezydenta.


<script> 
function disableSelection(target){
if (typeof target.onselectstart!="undefined") //IE route
 target.onselectstart=function(){return false}
else if (typeof target.style.MozUserSelect!="undefined") //Firefox route
 target.style.MozUserSelect="none"
else //All other route (ie: Opera)
 target.onmousedown=function(){return false}
target.style.cursor = "default"
}
disableSelection(document.body)
</script>
 </script>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz