We wspomnieniach Lwowian
z okresu międzywojennego w zamieszkiwanym przez nich w polskim
wówczas mieście bryluje niejaka pani Zofia Teliczkowa, która
prowadziła w domu Bromilskich przy ulicy Akademickiej pod numerem 6
„Pokój śniadańkowy”. Nazwa lokalu była – jak by to
powiedzieć – niezbyt precyzyjna, albowiem pani ta, wyróżniająca
się wybujałymi kształtami, otwierała swoją jadłodajnię o 7
rano, ale można tu było posilić się także w porze obiadowej i
kolacyjnej – aż do północy! Tuż obok funkcjonował sklep
towarów kolonialnych z herbatą na półkach. Wśród dokumentów z
epoki zachowała następująca sklepowa oferta: Herbata Lipton
zielona w paczkach 5 dkg, 10 dkg i 25 dkg za 1.80, 3.60 i 7.20
złotych (odpowiednio), herbata Lipton żółta – za 1.60, 3.20 i
6.40 złotych (odpowiednio), herbata Wysockiego Nr 74 za 1.50, 3 i 6
złotych (odpowiednio), herbata Wysockiego – 6.50 złotych za 25
dkg, herbata Róża Cesarska w paczkach 5-, 10- i 25-dekagramowych za
1.60, 3.20 i 6.40 złotych (odpowiednio). Ponadto była dostępna
specjalna aromatyczna mieszanka firmowa na wagę w cenie 6.25 złotych
za 25 dkg. Co ciekawe – w każdej paczce herbaty znajdowała się
srebrna łyżeczka, widelec i nóż.
Z
historii okresu międzywojennego wiadomo, że smakoszem herbaty był
naczelnik państwa Józef Piłsudski. We „Wspomnieniach”,
spisanych przez żonę marszałka – Aleksandrę znajduje się stwierdzenie:
mąż „herbatę pił często, bardzo mocną i słodką; za kawą
nie przepadał”. A także następująca informacja: „Wieczorami,
kiedy dzieci już spały i cisza nocy opadała na ziemię, mąż
rozpoczynał pracę... Ponieważ nie znosił pisania, więc dyktował
mnie, a czasem komuś ze znajomych. Prace rozpoczynaliśmy w jego
gabinecie koło jedenastej wieczorem, a kończyliśmy, pracując bez
przerwy, do drugiej, trzeciej nad ranem... Po skończonej pracy
piliśmy herbatę”. Z
innych źródeł wiadomo, że od czasu do czasu Aleksandra Piłsudska
urządzała spotkania przy herbacie dla belwederskiego personelu.
Interesującą
informację o herbacianych nawykach Marszałka Józefa Piłsudskiego
ujawniła Kazimiera Iłłakowiczówna, która jako pracownica
Ministerstwa Spraw Wojskowych w latach 1926-1935 była jego osobista
sekretarką, we wspomnieniach zatytułowanych „Ścieżka obok
drogi”. Wybitna poetka tak określiła jedno ze swoich zadań:
„Miałam mu nalewać herbatę, bo nienawidził, kiedy to robiła
męska ręka... Marszałek upierał się przy herbacie z termosu,
który zawsze miał być pełny i w pogotowiu. Wodę gotował w
imbryku potwornej wielkości, w malutkiej kuchence, obojętny
ordynans, młody chłop z Lubelskiego, ułan. Na imbryku z wodą
stale stał imbryk z herbatą. Marszałek śmiał się z mojego
zgorszenia, że można pić t a k robioną herbatę”. Na innym
miejscu książki, opublikowanej w 1939 roku w Warszawie przez
Towarzystwo Wydawnicze Rój, Kazimiera Iłłakiewiczówna wspomina,
że podczas jej pierwszej rozmowy z Marszałkiem w sprawie angażu do
pracy ten „pił herbatę ze śmietanką i jadł kruche ciasteczka”,
a na późnym dyżurze w ministerstwie „polecił, abym mu w ciągu
wieczora i w nocy co pewien czas przyniosła szklankę herbaty”. W
jej wspomnieniach pt. „Ścieżka obok drogi” znajduje się też
informacja, że marszałek wydał polecenie odpowiadać na każdy
nadesłany do niego list, a świeżo zaparzoną herbatę przyjmował
tylko z kobiecych rąk.
Marszałek Józef
Piłsudski mieszkał w Belwederze przez 13 lat – od 1918 do 1922
roku, a później od 1926 roku, z przerwami aż do śmierci. Miał
swój gabinet. Gabinet ten został nie tak dawno odtworzony i otwarty
w 2012 roku w dniu imienin wielkiego polskiego przywódcy, tj. 19
marca. Tak opisuje pomieszczenie mieszkająca w Belwederze (tyle że
w innej części zabytkowego obiektu) wraz z prezydentem Bronisławem
Komorowskim pierwsza dama, Anna Komorowska: „Najpierw mamy
adiutanturę. Najpierw ta stara szafa, w której wisi mundur
adiutanta buduje klimat. Myślę, że duch Marszałka lubi odwiedzać
to miejsce, choćby ze względu na to, że są tu jego meble. To
biurko należało do Marszałka, podobnie jak łóżko, bo to gabinet
i sypialnia w jednym. Nad łóżkiem wisi ryngraf Matki Boskiej
Ostrobramskiej, a tu – widzi pan – szklanka z herbatą. Marszałek
słynął z picia mocnej, czarnej herbaty”. (cytat według
dokumentacji ze strony internetowej prezydent.pl).
Gabinet Marszałka Józefa
Piłsudskiego w Belwederze. Na ceremonii wieńczącej zakończenie
rekonstrukcji pomieszczenia prezydent Bronisław Komorowski z
małżonką Anną w otoczeniu członków rodziny twórcy polskiej
państwowości. Na biurku widoczna herbata, której Marszałek był
smakoszem. Publikacja fotogramu możliwa dzięki kurtuazji Kancelarii
Prezydenta.
<script>
function disableSelection(target){
if (typeof target.onselectstart!="undefined") //IE route
target.onselectstart=function(){return false}
else if (typeof target.style.MozUserSelect!="undefined") //Firefox route
target.style.MozUserSelect="none"
else //All other route (ie: Opera)
target.onmousedown=function(){return false}
target.style.cursor = "default"
}
disableSelection(document.body)
</script>
</script>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz