Co się tyczy dawnej
historii Stanów Zjednoczonych w omawianym temacie, to warto
przytoczyć herbacianą sentencję jednego z ideologów
amerykańskiej demokracji, pisarza, filozofa-moralisty – Ralpha
Waldo Emersona (1803-1882), którego tłumaczył i nazwał
amerykańskim Sokratesem Adam Mickiewicz. Tenże Emerson stwierdził:
„W puszce herbaty jest wiele poezji i sentymentu”.
Bostońskie wydarzenia
sprzed dwustu lat stały się kanwą dla dzisiejszego ruchu
politycznego w Stanach Zjednoczonych, który przejął nazwę Tea
Party, kontestuje obecną rzeczywistość w kraju, a rozszerza się
i przybiera na sile w imponujący sposób . To już jest osobny temat
i zostawmy go politologom. A poświęćmy tylko kilka słów
konsumpcji herbaty w dzisiejszej Ameryce. Według danych zestawionych
przez Tea Association of the U.S.A. (Amerykańskie Stowarzyszenie
Herbaty) 127 milionów Amerykanów zakupuje rocznie ponad 200
milionów funtów herbaty (1 funt równa się 0,4536 kg). 65% tej
masy – to torebki. Co jest charakterystyczne, Amerykanie piją w
zdecydowanej większości herbatę na zimno („iced tea” stanowi
75-80% konsumpcji). Do tych informacji dodajmy na zasadzie dygresji
aforyzm autorstwa Nancy Reagan, popularnej żony byłego
amerykańskiego prezydenta, Ronalda Reagana: „Kobieta jest jak
torebka herbaty – nie możesz nic powiedzieć o jej mocy zanim nie
znajdzie się w gorącej wodzie".
Jednym z
największych entuzjastów herbaty jest dr John Weisburger,
emerytowany profesor amerykańskiego Instytutu Zapobiegania
Nowotworom. Wypija 10 (sic!) filiżanek herbaty dziennie; nie tyle
dla walorów smakowych napoju, co dla jego prozdrowotnego działania.
Twierdzi na podstawie przeprowadzonych badań, że herbata zapobiega
udarowi mózgu, zawałowi serca, nowotworom, próchnicy zębów, a
także spowalnia proces starzenia organizmu. Sam jest tego widomym
przykładem – ma 90 lat. W literaturze przedmiotu znajduje się
informacja, że wystarczą trzy filiżanki herbaty dziennie, by
spadło o połowę ryzyko śmierci z powodu chorób serca. Jednakże
by herbata miała prozdrowotne działanie, najlepiej pić ją godzinę
po posiłku. Ważna przy tym uwaga: picie zbyt gorącej herbaty może
poskutkować większą szkodą niż pożytkiem dla organizmu.
Amerykanie mają,
obok polityki, całkiem praktyczny wkład w historię herbaty. W
Ameryce mniej więcej 100 lat temu wymyślone zostały torebki, które
z czasem zrewolucjonowały rynek i uprościły codzienne życie
milionom ludzi. Także przed wiekiem, a dokładnie w 1904 roku,
Amerykanin Richard Blechynden sporządził pierwsze porcje „iced
tea”, czyli mrożonej herbaty. Stało się to przez najzwyklejszy
przypadek. Ten plantator i herbaciany kupiec zaparzył spore ilości
herbaty dla gości spodziewanych na swoim stoisku na Światowych
Targach w St. Louis. Okazało się wszakże, że goście nie
dopisali. Z myślą o zapobieżeniu stracie Blechynden potraktował
napar lodem i w ten sposób stał się wielkim wynalazcą, bo taki
zimny napój przypadł konsumentom do smaku.
W herbacianej
historii Stanów Zjednoczonych zwraca uwagę rok 1859. W tym to roku
niejaki George Gilman założył The Great Atlantic & Pacific Tea
Company w Nowym Jorku. Handlująca na początku swej działalności
herbatą (i kawą) firma ta wyrosła na gigantyczne przedsiębiorstwo,
a dziś znana jest jako sieć domów towarowych A&P. Założona w
1895 roku także w Nowym Jorku firma Mc Nulty Tea & Coffee Co
znana jest po dziś dzień jako czołowy dostawca rzadkich herbat.
Jedna ze znanych amerykańskich firm herbacianych Mighty Leaf Tea z
San Francisco ma swoje przedstawicielstwo w Polsce. Na uwagę
zasługuje jeszcze jedna firma herbaciana z Ameryki, mająca siedzibę
w Tigard w stanie Oregon i to nie tylko dlatego, że jest jedną z
największych w branży lecz także ze względu na swoją nazwę –
Stash. Tym słowem określano dawnymi laty przydział najlepszych
herbat z przewożonego przez klipery ładunku do osobistego użytku
kapitana, co było równoznacznikiem czegoś cennego. Tym samym Stash
daje do zrozumienia jaki jest dobry...
W 1927 roku w Nowym
Jorku nad jednym z lokali gastronomicznych pojawił się szyld
Russian Tea Room (w swobodnym tłumaczeniu to rosyjska herbaciarnia).
Lokal wymyślili rosyjscy emigranci – artyści Imperialnego Baletu
Rosyjskiego i tu się spotykali. W jednym ze źródeł znajduje się
informacja, że pierwsze skrzypce w Russian Tea Room odegrał Polak,
niejaki Jakub Zysman. Z czasem lokal stał się kultową przystanią
dla nowojorskiej elity. Miał wzloty i upadki, ale istnieje po dziś
dzień. Informator internetowy teanavigator wymienia następujące
godne uwagi współczesne herbaciarnie amerykańskie: Alice's Tea
Cup, The Rotunda Tea at the Pierre, Astor Court at the St. Regis
(wszystkie Nowy Jork), Lady Effie's Tea Parlor (Los Angeles),
Lovejoy's Tea Room (San Francisco), Marshall Field's (Chicago),
Willard International (Waszyngton, w pobliżu Białego Domu).
Skoro mowa o USA, to
warto odnotować odbywające się na terenie tego kraju Światowe
Targi Herbaty. Miejscem imprezy jest Convention Center w Las Vegas. W
jej ramach odbywa się konkurs mistrzów zaparzania herbaty z
udziałem najlepszych specjalistów z całego świata. Zawodnicy
mają po 15 minut na zaparzenie czterech herbat: Darjeeling, Matcha,
Oolong i Pu Erh. W 2011 roku championem ogłoszony został Steven
Downar, dzielący się na co dzień swoim kunsztem z klientami firmy
Sipping Stream Tea w Fairbanks – miejscowości odległej tysiące
mil od herbacianych pól w Azji czy Afryce, bo znajdującej się na …
Alasce. Specjaliści herbacianych procedur utrzymują, że kiper
wciąga degustowaną porcję herbaty do ust z prędkością 200
kilometrów na godzinę(!). Dzięki takiej dynamice z naparu powstaje
mgiełka działająca najskuteczniej na kubki smakowe.
<script>
function disableSelection(target){
if (typeof target.onselectstart!="undefined") //IE route
target.onselectstart=function(){return false}
else if (typeof target.style.MozUserSelect!="undefined") //Firefox route
target.style.MozUserSelect="none"
else //All other route (ie: Opera)
target.onmousedown=function(){return false}
target.style.cursor = "default"
}
disableSelection(document.body)
</script>
</script>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz