Kilka
lat temu miałem okazję poznać pana Ranjith Abeykoona,
radcę-ministra Ambasady Sri Lanki w Warszawie. Nasza rozmowa szybko
zeszła na herbatę. Nic w tym dziwnego, jako że dyplomata ten
zajmował się dostawami srilankijskiej herbaty do Polski i jej
promocją. Na koniec rozmowy zostałem obdarowany paczuszką herbaty
Orange Pekoe Pure Ceylon Tea. (Ceylon – w polskiej wersji językowej
Cejlon – jest dawną nazwą Sri Lanki i ze względów historycznych
i marketingowych utrzymuje się tradycyjną i markę herbaty i logo).
Już w domu zaintrygowała mnie ta nazwa; bez większego trudu
zdobyłem informację, że jest synonimem wysokiej klasy produktu.
Wkrótce stałem się poszukiwaczem dalszych wiadomości o herbacie.
To fascynująca robota. W miarę jej postępu okazało się dla mnie
jasne, że herbata nie jest jakimś tam, czy byle jakim ziółkiem,
ale niezwykłą rośliną z historią sięgającą 3 a może nawet 5
tysięcy lat, wielką rolą w gospodarce i polityce światowej,
kulturze, literaturze i nauce na przestrzeni dziejów, a w czasach
współczesnych napojem nr 1 w świecie. A przy tym ma swoje
tajemnice... Zaprezentowany tutaj tekst jest wiernym odpisem zapisków
pochodzących z najprzeróżniejszych źródeł krajowych i
zagranicznych. Mam nadzieję, że dla czytelników okaże się
ciekawą lekturą.
Chciałbym
na tym miejscu podziękować różnych osobom, które okazały mi
bezinteresowną pomoc w procesie realizacji pomysłu na tę
„Herbatę...”. I tak wdzięczną pamięcią obejmuję przede
wszystkim Ryszarda Czajkowskiego – obieżyświata i znakomitego
twórcę, który po przyjacielsku, kurtuazyjnie, udzielił mi zgody
na prezentację jego wybranych fotogramów. Podobnie uczynił
gruziński malarz – Dawid Pataraja, któremu przekazuję osobne
podziękowanie za możliwość przezentacji jego dzieła. Dziękuję
też pani Urszuli Reda, pani Zinie Eltayeb i panu Marcinowi
Lewandowskiemu za informacje (odpowiednio z Indii, Sudanu i Kenii)
oraz panu Marcinowi Grabarczykowi za herbacianą relację i fotogramy
z Zanzibaru, a także paniom Annie Włodarczyk, która stworzyła
morzeherbaty,
za
udzieloną z wielkim znawstwem konsultację sinologiczną, Beacie
Witczak (za wiersz, który notabene, przetłumaczony na język
angielski spotkał się z ciepłą oceną Britainś Tea Poet –
Elizabeth Darcy Jones), Ewie Milarczyk z Biblioteki Muzeum Azji i
Pacyfiku (za pomoc w wertowaniu dokumentacji źródłowej) oraz Marii
Fuzowskiej z Urzędu Patentowego (za pomoc w poszukiwaniu twórcy
maszyny do zbioru herbaty). Osobne słowa „wielkie dzięki”
kieruję pod adresem wspomnianej wyżej Ms Elizabeth Darcy Jones za
kurtuazyjną zgodę na przetłumaczenie i publikację jej najnowszych
herbacianych wierszy oraz Ms Jane Pettigrew, eksperckiej sławie i
autorce w jednej osobie, która – rzec można – wie wszystko o
herbacie, za (umieszczoną w tym tekście) poradę. Na koniec chcę
serdecznie podziękować moim najbliższym – Eli i Wackowi za
prezentację niektórych eksponatów i za różne formy pomocy w
procesie powstawania „Herbaty...”, w tym w szczególności za
pomoc w penetracji źródeł i zmaganiach z czasem złośliwym
komputerem.
Jestem
otwarty na wszelkie możliwe informacje wzbogacające temat. Może
mogłyby się złożyć na aneks do tej „Herbaty...”, ze
wskazaniem na źródło pochodzenia. Może...
Władysław
Jan Krajewski